niedziela, 31 sierpnia 2014

Wizytówki

Wiecie, że dzisiaj jest Międzynarodowy Dzień Blogera? Zatem wszystkim blogującym wszystkiego dobrego, ciekawych pomysłów na posty i dużo czytelników.
A wracając do tytułu posta, wizytówki gotowe- czas wracać do pracy. Nowa grupa, nieznane dzieci, zobaczymy jak to będzie. Mam nadzieję, że będą bardzo sympatyczne, bo jest całkiem możliwe, że poprowadzę je do końca trzeciej klasy.
A tymczasem zrobiłam dla każdego wizytówkę, brakuje jeszcze wstążeczki, bo będą one zakładane na szyję, aby było bezpiecznie (żadne agrafki, szpileczki). Wizytówek jest po dwie w kolorze (jedna jest bez pary, bo mam nieparzystą liczbę dzieci), ale nie ma dwóch takich samych, bo różnią się kolorem ptaszka lub samochodziku (dziewczynki mają ptaszki, a chłopcy autka). Wizytówki wycięte są Big Shotem, imiona napisane na komputerze w tabelce (bo tak lepiej mi się wycina), a autka i ptaszki wycięte dziurkaczem ozdobnym.



Kilka moich pomysłów na zabawy z wizytówkami:
- po pierwsze będziemy przeliczać: ile jest dziewczynek, a ilu chłopców, ile jest niebieskich samochodzików itd
- będziemy się bawić literami: kto ma w imieniu literę a, kogo imię zaczyna się literą k itd (tutaj może użyje moich lizaków z alfabetem)
- "sałatka owocowa" - krzeseł o jedno mniej niż uczestników zabawy, jedna osoba w środku bez krzesła mówi np, że miejscami zmieniają się wszyscy, którzy w imieniu mają głoskę m, wszyscy się zmieniają, a osoba bez krzesła próbuje kogoś podsiąść. Można też bawić się na cechy charakteru, ulubione rzeczy itd, żeby lepiej poznać dzieci (podobnie można bawić się z chustą animacyjną, wtedy dzieci zmieniają się miejscami przebiegając pod chustą, no i nie ma nikogo w środku)
- "listonosz"- dziecko otrzymuje wizytówkę i musi ją doręczyć właścicielowi, następnie ten właściciel otrzymuje kolejną i ją dostarcza i tak, aż nie rozdamy wszystkich (dzieci uczą się w ten sposób imion innych, kto nie umie jeszcze czytać, czytamy mu)
- stosuję też wizytówki do zabawy ze śpiewem "Mało nas", zamiast śpiewać kogo nam brakuje, pokazuję wizytówkę
- "Zgadnij o kim mówię"- wizytówki leżą na dywanie, a jak podaję opis w imieniu o którym myślę jest 6 liter, pierwszą literą jest E, a ostatnią A. Dzieci wybierają wizytówkę o której mówię, a następnie wręczają ją właścicielowi.

To tyle tak na szybko pomysłów, jak mi coś jeszcze przyjdzie do głowy, to oczywiście się z Wami podzielę. Życzę wszystkim spokojnego i owocnego roku szkolnego:)

sobota, 30 sierpnia 2014

Gry dydaktyczne pomocne w pracy zeróweczki


Wczoraj byłam porównać ceny w innej hurtowni papierniczej niż zazwyczaj kupuję i niestety weszłam między gry. Nie mogłam się oprzeć i kilka kupiłam. Zobaczymy jak się sprawdzą w pracy. 
W tym roku mam mieć w zerówce dzieci sześcioletnie, czyli one wszystkie będą powtarzać roczne przygotowanie przedszkolne, dlatego postanowiłam im wprowadzić już wstęp do nauki czytania, rozpoznawanie liter itp. Tym bardziej, że w książeczce dodatkowej z aktywności językowej mają pisanie liter, to postanowiłam, żeby to nie było tak bardzo oderwane od czytania, wprowadzać różne zabawy z daną literą. I tutaj bardzo przydadzą mi się zakupione gry.


Pierwsza z gier "Sylaby" wydawnictwa Adamigo kosztowała ok 38 zł. Składa się z tafelków podzielonych na dwie lub trzy części w zależności ile sylab jest w wyrazie. Na tafelku znajduje się sylaba i fragment obrazka- całość daje obrazek i wyraz. Jest to ułatwienie dla dzieci, które jeszcze nie czytają za dobrze. Na drugiej stronie znajduje się mała i duża litera drukowana z wyrazem zaczynającym się na taką literę albo mała i duża litera drukowana z obrazkiem i wyrazem. Do gry dołączona jest książeczka z propozycjami zabaw.

Druga gra z tej samej firmy i w tej samej cenie to "Zabawa w czytanie". Składa się ona z małych kwadratowych dwustronnych tafelków. Na jednej stronie jest obrazek na drugiej obrazek z podpisem. Na innych sam podpis albo pojedyńcze litery. Do gry również dołączona jest instrukcja z propozycjami zabaw.





Kolejną pomocą jaką sobie zakupiłam to jest alfabet w formie lizaków. Lizaki są dwustronne, na każdej stronie inna litera. Alfabet kosztował 6 zł.
Podobne do alfabetu- liczby. Są one jednostronne i kosztowały 5 zł.
I na koniec znaki drogowe. Szczerze mówiąc myślałam, że są one troszkę większe, ale już mam pomysł jak je wykorzystam.
Tak więc w roku szkolnym spodziewajcie się różnych propozycji zabaw z wykorzystaniem zakupionych pomocy.

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Zabawy grupowe

Porządki na komputerze poskutkowały znalezieniem dawno opracowanego materiału dla drużynowych. Niestety było to wieki temu, więc nie mogę podać źródła. Może komuś się przyda.

„Zgadnij, kto to powiedział”
MATERIAŁY: Niepotrzebne
CEL: Dawanie i otrzymywanie pozytywnych informacji o sobie, budowanie zaufania
PRZEBIEG: Uczestnicy siadają w kręgu. Jedna osoba opuszcza pomieszczenie, pozostali ustalają jej charakterystykę, używając pozytywnych informacji, pochodzących od poszczególnych uczestników. Po powrocie osoba ma odgadnąć, kto mógł podać każdą z tych informacji.

„Ciepłe ręce z prawej”
MATERIAŁY: niepotrzebne
PRZEBIEG: Grupa trzymając się za ręce, tworzy łańcuch od najzimniejszych do najcieplejszych rąk. Każdy musi znaleźć sobie takie miejsce, w którym osoba po lewej stronie będzie miała trochę zimniejsze, a po prawej trochę cieplejsze ręce.

„Polowanie na zapałki”
MATERIAŁY: pudełko zapałek
Przed rozpoczęciem zabawy, po pomieszczeniu rozrzucamy zapałki. Uczestników zabawy dzielimy na grupy, którym nadajemy nazwy zwierząt. Każda grupa wybiera swojego dowódcę i od tej pory nie mogą porozumiewać się tylko za pomocą odgłosów tych zwierząt. Zaczyna się polowanie na zapałki. Członkowie grup- oprócz przywódców- rozchodzą się po Sali w poszukiwaniu ukrytych zapałek. Zapałkę do ręki może wziąć jedynie przywódca grupy, więc kiedy zwierzątka wypatrzą poszukiwany przedmiot nawołują swojego szefa. Zwycięża grupa, której udało się upolować najwięcej zapałek.

„Kubusiu, gdzie jesteś”
MATERIAŁY: kilka starych gazet
PRZEBIEG: Wśród uczestników wybieramy dwóch „Kubusiów”, którym prowadzący zawiązuje oczy i daje do ręki gazetę zwiniętą w rulon. Zabawa polega na tym, że jeden Kubuś pyta: Kubusiu, gdzie jesteś?, a drugi odpowiada tutaj i zaraz zmienia miejsce. Pierwszy Kubuś stara się uderzyć gazetą drugiego. Za każde celne trafienie otrzymuje punkt. Wygrywa ten, kto miał ich więcej.

„Ciało na odwrót”
MATERIAŁY: niepotrzebne
PRZEBIEG: Uczestnicy siedzą w kole. Pierwsza osoba mówi: To jest moje kolano i wskazuje przy tym np. głowę. Kolejna osoba powtarza: To jest moje kolano (wskazując głowę) i dodaje od siebie np.: To są moje stopy i wskazuje np. na uszy itd. Kto się pomyli daje fanta.
W innej wersji można także wymieniać przedmioty nie mające nic wspólnego z częściami ciała np. To jest siekierka do przerębli i pokazuje nos.

„Kto najwyższy?”
MATERIAŁY: krzesła w ilości odpowiedniej do liczby uczestników
CEL: przełamanie lodów, podniesienie nastroju
PRZEBIEG: Ustawiamy krzesła w bardzo ciasnym kręgu, każdy staje na swoim krześle. Osoba prowadząca wskazuje na jedno krzesło wyznacza umowny początek kręgu. Zadanie polega na tym, aby wszyscy uczestnicy ustawili się na krzesłach wg wzrostu, tzn. od najmniejszego do największego. Wolno przemieszczać się tylko po krzesłach, nie wolno dotykać podłogi.


niedziela, 24 sierpnia 2014

Pada deszczyk, pada deszczyk

Dzisiejsza pogoda przypomina raczej tą jesienną niż letnią, dlatego też postanowiłam poszukać w moich zdjęciach parasoli jesiennych z poprzednich lat.





 I na koniec jeszcze kalosze.

Słońca życzę sobie i Wam!

sobota, 23 sierpnia 2014

Nie taki diabeł straszny jak go malują czyli słów kilka o egzaminie na nauczyciela mianowanego

Pod koniec czerwca miałam przyjemność mieć egzamin na nauczyciela mianowanego. Postanowiłam krótko o nim tutaj napisać, bo bardzo dużo moich znajomych pytało mnie na fb jak to wygląda, czy naprawdę jest tak ciężko itp. Może zacznę od początku stażu czyli o rozpisaniu planu rozwoju zawodowego. Należę do osób, które dosyć dużo robią w pracy i poza nią, dlatego w planie ujęłam rzeczy które miałam zamiar robić dlatego, że uważałam, że są fajne, a nie dlatego, że robię właśnie staż. Jestem ogromną przeciwniczką rzeczy robionych pod staż. Jak już wspominałam przez wiele lat byłam namiestniczką harcerską, później zuchową i niestety napatrzyłam się na nauczycielki, które zakadały drużyny albo gromady, żeby mieć co wpisać. Podziałały trzy lata, zdobyły upragniony papierek i koniec. Nie ważne, że dzieciom się spodobało, one już nie muszą tego robić, to po co się męczyć. U mnie to działa raczej w drugą stronę, najpierw działam, biorę udział w jakiś szkoleniach, projektach, konkursach itp, a później się zastanawiam pod jaki punkt to wepchnąć;) Po roku pracy, musiałam napisać aneks do planu rozwoju zawodowego, bo zmienił mi się charakter zatrudnienia z nauczyciela edukacji wczesnoszkolnej na nauczyciela wychowania przedszkolnego. Pozminiałam kilka punktów, żeby bardziej pasowały do przedszkola. Czas trwania stażu niczym nie różnił sie dla mnie, od czasu kiedy tego stażu nie robiłam. Nasza Dyrekcja każe nam co pół roku pisać sprawozdanie z realizacji stażu. Ja to robiłam w tabelce- do punków z rozporządzenia, wpisywałam co zrobiłam. Dużo moich koleżanek narzeka, że jest to niepotrzebna robota, a ja uważam, że jest to super, bo po pierwsze Dyrekcja wie co robimy, przez to nauczyciel musi działać przez te prawie trzy lata, a nie obudzić się w ostatnim roku, a przede wszystkim jest to ogromna pomoc dla nas przy pisaniu sprawozdania. Pisząc podsumowujące sprawozdanie nie pamiętałam już o połowie rzeczy, które robiłam w dwóch pierwszych latach trwania mojego stażu. Dopiero czytając te sprawozdania sobie o nich przypomniałam i mogłam je opisać. Bylam bardzo wdzięczna mojej Pani Dyrektor, że kazała nam coś takiego pisać, bo jak patrzyam na moja przyjaciółkę, która pracuje w przedszkolu i biedna musi sobie przypominać, co robiła trzy lata temu, to naprawdę jej współczułam. Tak więc jeśli nawet Dyrekcja nie wymaga od Was sprawozdań, piszcie sobie je dla siebie, żeby Wam było później łatwiej. Jak napisze się już sprawozdanie to składa się je opiekunowi stażu i Dyrekcji. One na tej podstawie piszą Wam ocenę dorobku zawodowego i ocenę stażu. Gdy się to już ma, należy udać się do Wydziału Edukacji UM i złożyć teczkę (papierowa skoroszytowa teczka, opisana wg wzoru wysyłanego przez UM). Obecnie teczka jest bardzo cienka i zawiera tylko: wniosek o wszczęcie postępowania egzaminacyjnego na stopień nauczyciela mianowanego, pozytywną opinię dorobku zawodowego wystawioną przez dyrektora ( nie jest to cała opinia, która pisze dyrektor, tylko informacja, że kandydat otrzymał pozytywną opinię) oraz potwierdzone notarialnie kopie dyplomów potwierdzające kwalifikacje zawodowe, potwierdzoną przez dyrekcję kopię aktu nadania stopnia nauczyciela kontraktowego wraz z uzasadnieniem i jak ktoś wyszedł w międzyczasie za mąż, kopię dowodu osobistego. Tutaj nauczona własnym doświadczeniem radzę nie zostawiać notariusza na ostatnią chwilę, bo odbicie czterech stron i podbicie ich pieczątkami z podpisem z upoważnienia notariusza, bo przecież nie samego notariusza może trwać nawet tydzień! I kosztuje prawie 60 zł (ja odbijałam dwa dyplomy). Czyli jak widzicie do urzędu nie składa się nawet swojego sprawozdania, więc wszystko będzie zależało jak się "sprzedacie" podczas prezentacji. Powiem szczerze, że dużo zależy od UM. U nas zależy im, żeby nauczyciele jak najszybciej zdali egzaminy (chyba do 7 lipca, a później ostatni tydzień sierpnia), dlatego wysyłają do szkół zawiadomienia o egzaminach na początku czerwca, żeby kandydat zdążył złożyć wszystkie papiery na 14 dni przed egzaminem (bo zapomniałam wcześniej dodać, że szkoła w okolicach kwietnia, maja wysyła do UM informację o osobach, które kończą staż i będą przystępować do egzaminu, na tej podstawie urząd ustala sobie komisje egzaminacyjne i ustala daty egzaminów). Ja np dowiedziałam się w niedzielę ok godz 16, że w poniedziałek muszę złożyć wszystkie papiery, bo za 14 dni mam egzamin. Nie miałam jeszcze potwierdzenia notarialnego, więc najpierw złożyłam odpisy dyplomów, a jak już udało mi się zdobyć kopie potwierdzone przez notariusza, to poszłam i zamieniłam. U mojej koleżanki zaś czekają do 30 czerwca, później składają papiery i czekają na wyznaczenie terminu egzaminu, przez co mają pół wakacji zmarnowanych, bo nie mogą nic zaplanować, bo niewiadomo kiedy UM wyznaczy im egzamin. Gdy już przeszliśmy wszystkie papierowe procedury to możemy przejść do samego przebiegu egzaminu. Powiem szczerze, że na początku podchodziłam do niego na luzie, stwierdziłam, że wszystko wiem itd. Na tydzień przed egzaminem otworzyłam komputer i zaczęłam szukać informacji o jego przebiegu i się przeraziłam. Znalazłam jakieś forum gdzie ludzie opisywali, jak to egzaminatorzy starają się udowodnić nauczycielowi, że nic nie wie. W Internecie można znaleźć również przykładowe pytania jakie zadają egzaminatorzy wraz z odpowiedziami. Po przeczytaniu tego wszystkiego nieźle się zesteresowałam i podczas robienia innych czynności ciągle o tym myślalam (np. wyskakiwałam z wanny, żeby sprawdzić czym się różni program profilaktyki od programu profilaktycznego, albo przerywałam obiad, żeby sprawdzić w ustawie różnicę między obowiązkiem szkolnym, a obowiązkiem nauki;) Stwierdziłam jednak, że nie dam się zwariować, przeczytałam Kartę Nauczyciela oraz Ustawę o Systemie Oświaty, przeczytałam również Statut Szkoły, Szkolny Program Profilaktyki, Plan Rozwoju Szkoły, Plan Wychowawczy. Miałam czytać te wszystkie rozporządzenia ale stwierdziłam, że nie ma sensu, tylko spisałam sobie na komputerze tytuł rozporządzenia oraz jego datę. Na egzaminie jest ustawa oraz KN, resztę potrzebnych dokumentów można wnieść ze sobą, dlatego ja wgrałam sobie na laptopa dokumenty szkolne i moją listę rozporządzeń. Chciałam robić prezentację multimedialną na egzamin, ale w UM podczas składania papierów doradzono mi, że komisja nie lubi jak nauczyciel ma prezentację, wolę słuchać tego jak mówi. Ja chciałam zaprezentować zdjęcia z działalności mojej zerówki i gromady, dlatego powiedziano mi, żebym zrobiła prezentacje i wyświetlała je na swoim komputerze podczas omawiania swojego sprawozdania. I tak też zrobiłam. Początkowo chciałam napisać sobie takie streszczenie w punktach sprawozdania, ale później stwierdziłam, że mi się nie chce, przeczytałam sobie dwa razy sprawozdanie i już wiedziałam co gdzie jest. Na swoją prezentację mamy teoretycznie 10 min, ja mówiłam prawie 30 (można mieć przed sobą sprawozdanie i się nim posiłkować, nie czytać broń Boże!). Komisja mi przerwała, przepraszając, że tak dobrze im się słucha, ale muszą mieć czas na zadanie pytań. Jak ja mówiłam, to oni ogladali prezentację i widziałam, że im się podoba, bo coś tam sobie pokazywali. Oglądają prezentację, nie patrzyli ciągle na mnie, więc ja też mniej się stresowałam. Pytania, które mi zadali były ściśle związane z moim sprawozdaniem. Opowiadałam, że dużo pracuję metodą Edukacja przez Ruch, to zapytali co daje ta metoda dziecku, a co szkole. Kolejnym pytaniem było, że skoro pracuję różnymi metodami, to czy znam Montessori, co o niej wiem i jaka jest moja opinia o niej, a trzecie pytanie było coś o współpracy ze środowiskiem lokalnym (niestety nie pamiętam dokładnie tego pytania). Na swój egzamin można zaprosić przedstawiciela związków zawodowych, ja tak zrobiłam, ale Pani nic się nie odzywała. Następnie komisja wyprasza nauczyciela na korytarz, naradzają się, zapraszają, gratulują i koniec. Ja usłyszałam, że zdałam koncertowo. Dla mnie naprawdę był to przyjemny egzamin i takiego też życzę Wam. Powodzenia:)

piątek, 22 sierpnia 2014

Zabawy pomagające zapamiętać imiona

Są to zabawy raczej dla starszych dzieci, bo przygotowywałam je jako namiestniczka harcerska dla drużynowych pracujących z harcerzami młodszymi czyli dziećmi z klas IV-VI szkoły podstawowej. Ale może ktoś coś wykorzysta.


„Peter-Paweł”
Uczestnicy siedzą w kręgu i wystukują rytm (rękami o kolana, klaskamy i wykonujemy ruch złożoną ręką z wyciągniętym kciukiem, raz lewą, a potem prawą). Osoba zaczynająca przy ruchach ręką lewą do tyłu podaje swoje imię, a przy prawej wywołuje osobę, która powtarza schemat.

„Zorzanka”
Osoba zaczynająca przedstawia Zorzankę (maskotkę drużyny), mówi jak ona sama ma na imię i komu ją przekazuje. Kolejne osoby muszą podać wszystkie poprzednie imiona.

„Łapki”
Wszyscy stoją w kręgu i trzymają ręce jak króliczki, w środku stoi jedna osoba. Osoby po kolej podają swoje imię i osoby, którą wywołuje. Zadaniem osoby w środku jest dotknięcie rąk osoby wywołanej, zanim ta wywoła kolejnego uczestnika.

„Imię + przymiotnik”
Każda osoba wymienia przymiotnik na tą samą literę, co imię i swoje imię np. Optymistyczna Oliwia. Kolejna osoba wymienia, co powiedziała poprzednia osoba i dodaje swoje. I tak w koło, aż ostatnia osoba wymienia wszystkie przymiotniki z imionami.

„Imię i ruch”
Każda osoba wymienia swoje imię i pokazuje jakiś ruch. Reszta jak w poprzedniej zabawie.

„Wyśpiewanie imion”
Osoba śpiewa na wybraną melodię „Mam na imię…”, potem pozostali uczestnicy wyśpiewują na tą samą melodię „Ona na imię ma…”. I tak, aż wszyscy się przedstawią.

„Kij od miotły”
Jedna osoba stoi na środku i puszczając kij od miotły wymienia czyjeś imię. Zadaniem osoby wymienionej jest złapanie miotły zanim upadnie na ziemię.

„Ratatatum”
Uczestnicy siedzą w kręgu i przedstawiają się jak mają na imię. Jedna osoba wchodzi do środka i pokazuje na wybraną osobę i mówi „w prawo ratatatum” albo „w lewo ratatatum”. Wskazana osoba musi bardzo szybko (zanim przebrzmi słowo ratatatum) wymienić imię osoby siedzącej po prawej, albo lewej stronie w zależności od tego co powiedziała osoba siedząca w środku). Jeśli osoba nie zdąży lub nie wymieni imiona wchodzi do środka. Zabawa powinna przebiegać w dużym tempie.

„Zabawa Grzesia”
Dwie osoby trzymają prześcieradło, reszta dzieli się na dwie różne grupy, które stają po dwóch stronach pionowo trzymanego prześcieradła. Gdy zostanie ono opuszczone, każdy ma szybko powiedzieć imię osoby stojącej naprzeciwko. Gdy prześcieradło zostanie podniesione, uczestnicy zamieniają się miejscami i zabawa zaczyna się os początku.

„Jestem Antoni”
Każdy uczestnik przedstawia się za pomocą rymowanki np.: „Jestem sobie Antoni, który nie lubi goździków woni”, „Jestem Jacek – spójrzcie tylko na mnie, spędziłem dzisiaj cały dzień w wannie”.

„To jest moje imię”
Poszczególne litery, które składają się na imię przedstawiamy za pomocą pantonimy lub rysujemy np. Jakub (J – jabłko, A – atlas, K – koc, U – ul, B- baran)

„Twórcze imiona”
Każdy uczestnik zapisuje swoje imię od tyłu, a następnie  wszyscy muszą podać co najmniej trzy różne propozycję, jakie znaczenie mogłoby mieć to imię np. Krystian – Naitsyrk (marzyciel, człowiek bez skazy, wódz plemienia).

"Kolorowy kram"

W lipcu byłam jeszcze na jednych bezpłatnych warsztatach w Metisie- "Kolorowy kram" – proste formy zabawkarskie w pracy z dzieckiem. Na warsztatach uczyliśmy się wykonywać różne proste, papierowe zabawki, które Wam zaraz zaprezentuję. Niestety na zdjęciach nie widać dokładnie jak działają, więc będę starała się Wam to zobrazować słowami;)
 Pierwszą zabawką którą zrobiliśmy, był najprostszy model helikoptera (działający podobnie jak noski klonowe).


Kolejny helikopter służy do ćwiczeń oddechowych- dziecko dmucha w rurkę wprawiając w ruch wirniki.

Następną zabawką jest motyl. Zawieszamy górną częśc sznurka np na klamce okna, motyla umieszczamy przy dolnej części  i rozszerzając sznurki wprawiamy go w ruch, tak, że poleci do góry.
Moją ulubioną zabawką jest dzięcioł. Trzymamy sznurek po ukosie i dzięcioł wykonując charakterystyczny ruch stukania dziobem schodzi nam na dół.
A na koniec sympatyczny wąż czy żmija.
Wiem, że trudno Wam sobie wyobrazić działanie tych zabawek, dlatego gorąco zachęcam do udziału w szkoleniu:)